Cześć!
W ostatnim poście zapowiedziałam, że w najbliższym czasie napiszę o masce z siemienia lnianego, jaką nakładam na swoje włosy. I dzisiaj właśnie chciałam podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami na temat tego eksperymentu :).
Może zacznę od tego, że siemię lniane, którego używam nie jest zmielone. Ok łyżeczkę siemienia zalewam ciepłą wodą do połowy kubka, przykrywam talerzykiem i tak pozostawiam na kilka godzin. Powstaje glutowata substancja, ale nadal bardziej wodnista, niż ta która powstaje po gotowaniu siemienia, do czego nie mam cierpliwości. Do tak przygotowanego siemienia dodałam ok. 3 łyżeczki odżywki Isana (niebieska wersja) i kilka kropel olejku arganowego. Całość wymieszałam, nie odcedzałam ziarenek, bo nigdy mi się to w zupełności nie udaje, a jest je wbrew pozorom łatwo wypłukać z włosów. Taką mieszankę nałożyłam na umyte szamponem z SLS włosy i pozostawiłam ją na nich przez ok. pół godziny. Później wszystko spłukałam letnią wodą i odsączyłam nadmiar wody w ręcznik. Na końcówki nałożyłam serum silikonowe z Marion- olejki orientalne i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.
Dzięki temu włosy były dociążone, ale jednocześnie lekkie, przy tym były bardziej błyszczące. Skręt początkowo był regularny i dość mocny (mocniejszy niż zwykle), a po dniu w kucyku wyglądały tak, jak na zdjęciu poniżej. Zdjęcie wykonane zostało w naturalnym świetle.
Może zacznę od tego, że siemię lniane, którego używam nie jest zmielone. Ok łyżeczkę siemienia zalewam ciepłą wodą do połowy kubka, przykrywam talerzykiem i tak pozostawiam na kilka godzin. Powstaje glutowata substancja, ale nadal bardziej wodnista, niż ta która powstaje po gotowaniu siemienia, do czego nie mam cierpliwości. Do tak przygotowanego siemienia dodałam ok. 3 łyżeczki odżywki Isana (niebieska wersja) i kilka kropel olejku arganowego. Całość wymieszałam, nie odcedzałam ziarenek, bo nigdy mi się to w zupełności nie udaje, a jest je wbrew pozorom łatwo wypłukać z włosów. Taką mieszankę nałożyłam na umyte szamponem z SLS włosy i pozostawiłam ją na nich przez ok. pół godziny. Później wszystko spłukałam letnią wodą i odsączyłam nadmiar wody w ręcznik. Na końcówki nałożyłam serum silikonowe z Marion- olejki orientalne i pozostawiłam do naturalnego wyschnięcia.
Dzięki temu włosy były dociążone, ale jednocześnie lekkie, przy tym były bardziej błyszczące. Skręt początkowo był regularny i dość mocny (mocniejszy niż zwykle), a po dniu w kucyku wyglądały tak, jak na zdjęciu poniżej. Zdjęcie wykonane zostało w naturalnym świetle.
Rzeczywiście, Twoje włosy wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńLubię takie kombinacje z siemieniem lnianym.
Mi się nigdy nie chce bawić z siemieniem:(
OdpowiedzUsuńefekty bardzo fajne, sama czesto uzywam siemienia ;) czy tylko z mojego rossmanna wycofali te niebieskie isany O.o
OdpowiedzUsuńWłoski wyglądają genialnie. Też chcę takie :)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam, a siemię lniane leży w szafce więc na pewno wypróbuje :) pewnie przy wolnej niedzieli kiedy człowiek ma chwilę czasu :)
OdpowiedzUsuńMi siemię trochę puszy włosy, zdecydowanie bardziej wolę je jeść :D
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo ładnie, szczególnie skręt. Ja na początku świadomej pielęgnacji dużo bawiłam się z siemieniem: żel, pod olej i maski. Teraz zupełnie mi się odechciało, chociaż planuję znowu spróbować, bo nie pamiętam efektów po masce po myciu. :)
OdpowiedzUsuńpiękne włosy:) ja również do glutków z siemienia dodawałam maskę i nakładałam na włosy, ale jakoś o dodatku oleju nie pomyślałam, następnym razem na pewno dodam
OdpowiedzUsuńJa lubie plukanke z siemienia lnianego :-)
OdpowiedzUsuńJa nie, ale podobno dobre są :)
OdpowiedzUsuń___________________________
Zapraszam do mnie na nowy ;*
http://magiclovv.blogspot.com/
Twoje wlosy swietnie wygladaja :) Siemie dodaje zawsze do kazdej maski, chyba, ze jakas akurat testuje, wowczas nie dodaje ;)
OdpowiedzUsuńZ odżywką siemienia jeszcze nie łączyłam! Może kiedyś spróbuję! Ale solo wspominam tak średnio ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta kombinacja i może się skuszę. ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
Masz przepiękne włosy ;]
OdpowiedzUsuńprzepiękny skręt!! *.*
OdpowiedzUsuńrewelacyjny efekt! do tej pory nie wiedziałam jak użyć siemienia, żeby pomóc swoim włosom.No i już wiem!! :D
OdpowiedzUsuńładnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńFajny efekt. Ja takiej maseczki jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńZapraszam do udziału w paznokciowym projekcie :)
http://bambusowy-raj.blogspot.com/2014/11/christmas-songs-nail-art-challenge.html