Problematyczne siemię lniane na moich włosach :)

Cześć!
Ostatnio jestem bardzo zabiegana. Uczę się (lub wmawiam sobie, że się uczę, a robię coś innego) do klasówek, a także przygotowuję się do egzaminu na prawo jazdy. Przydałoby mi się kilka dodatkowych godzin w dobie. Poza tym mam trochę problemów osobistych i wszystko to, złożyło się na moją nieobecność tutaj.
Poza tym, mój aparat odmówił współpracy ze mną, gdy chciałam sfotografować jedną z nowych zdobyczy od Golden Rose- bardzo jesienny lakier, który na paznokciach wygląda zupełnie inaczej niż w buteleczce. Jeśli jednak któregoś dnia w końcu ukaże go w rzeczywistym kolorze, to postaram się coś o nim napisać :)
Dziś kilka słów o siemieniu lnianym, zapraszam!


Wielokrotnie już czytałam m.in na Waszych blogach o żelu z siemienia lnianego. Sama chciałam taki przygotować, ale niestety, chyba coś poszło nie tak. Wydaje mi się, że wsypałam za dużo siemienia. Żel wyszedł bardzo gęsty i nie mogłam oddzielić od niego ziaren. W rezultacie wszystko poszło na marne. Następnym razem wsypałam do miseczki 2 małe łyżeczki ziaren i zalałam wrzątkiem. Przykryłam talerzykiem i odstawiłam na ok. 2 godziny. Po tym czasie oddzieliłam ziarna (tym razem było łatwiej, bo nie powstał żel, tylko woda zmieniła się na gęstszą) i do miseczki dodałam ok. 2 łyżeczki odżywki- niebieskiej Isany. Umyłam włosy delikatnym szamponem, nałożyłam przygotowaną maseczkę i pozostawiłam na włosach ok. pół godziny. Następnie spłukałam chłodną wodą. Włosy po maseczce z dodatkiem siemienia były lekkie, miały ładniejszy skręt i wyglądały zdrowo. Myślę, że jeszcze raz spróbuję przygotować żel, może teraz się uda oddzielić ziarna i spróbować go w tej wersji :)

Niestety, zrobiłam zdjęcie dopiero po całym dniu i rozczesaniu włosów:



Siemię ma wiele pozytywnych właściwościach o których możecie poczytać, np. w sieci. Moje opakowanie siemienia kosztowało niecałe 3 zł, a mieści się w nim 250 g. Tym bardziej myślę, że warto spróbować jego działania na włosach.

Przypominam o rozdaniu trwającym do końca października- możecie wygrać 2 dowolne woski Yankee Candle. (klik)

11 komentarzy:

  1. u mnie sie nie sprawdza, wywołuje puch :( jednak jako maseczka nawilżająca do twarzy jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jem je z roznymi dodatkami i wplywa pozytywnie na moj organizm:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja planowałam włączyć siemię lniane do diety, bo podobno od środka świetnia działa na porost i kondycję włosów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam siemię lniane jako maseczkę na twarz lub leciutki peeling ziarnami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jak do tej pory nie zdecydowałam się na wypróbowanie siemienia na włosy.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie najlepiej sprawdza sie gotowane na malym ogniu przez 15 min. w proparcjach szklanka (250 ml.) / 2 lyzki ziaren. Po ugotowaniu od razu odcedzam :) Bardzo ladny skret :) Zycze szybkiego rozwiazania problemow!

    OdpowiedzUsuń
  7. nigdy nie lubiłam tych ziaren..
    a włosy mas zpiękne!

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie się sprawdza, ale nie w za dużych ilościach. Płukanka puszy, ale przy stosowaniu na suche włosy no do ugniatania, jest dobry :)
    Teraz jak chcę podkreślić skręt włosy nie używam niczego innego oprócz tego żelu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że przypomniałaś mi o żelu z siemienia, bo ostatnio o tym zapomniałam :) Przekonać się muszę także do picia glutka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli następnym razem żel wyjdzie za gęsty, wystarczy, że dolejesz trochę wody do ugotowanego i jeszcze ciepłego siemienia, wymieszasz i konsystencja zmieni się na właściwą. Ja używam żelu lnianego z odorbiną oleju jako żelu do układania włosów po każdym myciu, jeszcze nie znalazłam dla niego lepszego zastępstwa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja czasem piję bo podobno dobre jest na problemy z żołądkiem:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie powodem do uśmiechu i bardzo za wszystkie dziękuję!

Zawsze staram się odwiedzać moich komentujących! Jeśli nie masz bloga, a chcesz dodać coś od siebie, proszę abyś się podpisał :)

Moderacja komentarzy została włączona, by uchronić się przed spamem.